Z jednym ligowym punktem powróciła w niedzielę z Pawłowic ekipa Toruń Curling Team. Warto dodać, że ten punkt zdobyła w spotkaniu z aktualnym mistrzem Polski. Torunianie w historii swoich występów w Polskiej Lidze Curlingu jeszcze nigdy nie wygrali na torze w tym śląskim miasteczku. Przegrali też wszystkie dotychczasowe mecze z Marleksem Katowice. W sobotę połowicznie przerwali obie passy, bo po zaciętym spotkaniu zremisowali z katowiczanami (skip T. Zioło) 8-8 (-2, 2, -1, 1, 1, -5, 3, 0, 0, 1).
– Mecz od początku był wyrównany- mówi Sebastian Lichy, zawodnik naszej drużyny. – W połowie, po pięciu endach, minimalnie prowadziliśmy, jednak kilka naszych błędów spowodowało, że szóstą partię przegraliśmy aż za pięć punktów. Na szczęście to nas nie podłamało. W kolejnym endzie odrobiliśmy większość strat, aby w ostatnim doprowadzić do remisu, z którego bardzo się cieszyliśmy.
Niestety, gorzej poszło torunianom w niedzielny poranek. Przegrali bowiem z innym katowickim zespołem, Kretesem (skip K. Bąk) 6-9 (-2, 1, 0, 1, 1, -3, -1, 1, -3, 2).
– W tym spotkaniu postanowiliśmy zagrać ofensywnie i do połowy przynosiło to dobre rezultaty, bo po piątym endzie prowadziliśmy różnicą jednego punktu – relacjonuje Bartosz Jakubowski, skip Toruń Curling Team. – Niestety, później zaczęliśmy robić zbyt dużo błędów, a przeciwnicy utrzymali równa wysoką formę, dwukrotnie zdobyli po trzy punkty i zasłużenie wygrali. Teraz przed nami wyjazd na krótki zgrupowania do Tallinna, gdzie będziemy pracować nad tym, aby w kolejnych meczach PLC wyeliminować jak najwięcej naszych błędów.
Toruń Curling Team wystąpił w Pawłowicach w składzie: Sebastian Lichy, Maciej Kołodziej, Paweł Piotrowicz i Bartosz Jakubowski. Po sześciu kolejkach Polskiej Ligi Curlingu torunianie, którzy zagrali pięć spotkań, plasują się na szóstym miejscu w tabeli, z dorobkiem pięciu punktów. Kolejne dwa mecze rozegrają w weekend 23-24 stycznia w Bełchatowie, gdzie zmierzą się z gospodarzami (skip K. Pokusiński) i Curlusami Baniatymi Warszowice (skip K. Nowak).