W sobotę i niedzielę w Warszawie rozegrano mistrzostwa Polski mixtów w curlingu. W rywalizacji, niestety bez sukcesów, wzięły udział dwie drużyny reprezentujące Toruński Klub Curlingowy.
Zaprawiona od lat w mixtowych bojach ekipa TKC Zabójczy Kwartet (w składzie: Małgorzata Litwin, Paweł Piotrowicz, Jolanta Różańska i skip Bartosz Jakubowski) trafiła do silnej grupy z wymagającymi przeciwnikami.
– W pierwszym meczu, przeciwko AZS-owi Gliwice, mieliśmy duży problem z przystosowaniem się do wolnego, zaszronionego lodu – wspomina Bartosz Jakubowski. – Bardziej doświadczonym rywalom udało się to znacznie szybciej i nie byliśmy w stanie odrobić strat z początkowych endów. Ostatecznie przegraliśmy 2:7 (-2, -1, 1, -1, -3, 1). W niedzielę zaprezentowaliśmy się już znacznie lepiej i udało nam się pokonać ubiegłorocznych wicemistrzów kraju z POS-u Łódź 7:6 (2, -2, 1, -1, 4, -2, -1).
Niestety, jako jedyna drużyna z bilansem 1-1, TKC Zabójczy Kwartet nie zakwalifikował się do fazy pucharowej.
– Przed każdym meczem po dwóch zawodników danej drużyny wykonuje tzw. tee-shot, czyli zagrywa kamień tak, aby ten zatrzymał się jak najbliżej środka pola po drugiej stronie toru – tłumaczy skip toruńskiej drużyny. – Jeśli kamień zatrzyma się w innym miejscu „domu”, sędzia mierzy jego odległość od środka. Suma tych odległości to tzw. współczynnik DSC. Im on jest niższy, tym lepiej. My mieliśmy dosyć wysoki. Właśnie dlatego ostatecznie nie zagraliśmy w ćwierćfinale i zakończyliśmy udział w mistrzostwach na 9. miejscu.
Jedną pozycję niżej została sklasyfikowana ekipa TKC Toruń Łubianka, występująca w składzie: Ewa Radziejewska, skip Radosław Kowalski, Joanna Krakowiak i Mateusz Kulik.
– Dla Ewy, trenującej curling trzy miesiące, był to pierwszy występ w turnieju curlingowym – tłumaczy kapitan tej drużyny. – Dla mnie i Asi był to debiut w mistrzostwach Polski w tej konkurencji. Jechaliśmy do Warszawy z wiarą w to, że rozegramy wyrównane mecze z bardziej doświadczonymi rywalami, a przy odrobinie szczęścia może awansujemy do ćwierćfinałów. Niestety, to nam się nie udało. Owszem, dwa mecze, które zagraliśmy, były wyrównane, ale w każdym z nich nie „wyszedł” nam jeden wysoko przegrany end. I w dużej mierze to zadecydowało o tym, że nie awansowaliśmy do fazy pucharowej. Najpierw przegraliśmy z CCC Mlekomix Warszawa 2:6 (-1, -1, 1, 0, -4, 1), zaś później z KS Warszowice 4:5 (1, -2, 1, 1, -3, 1).
Dodajmy, że mistrzostwom Polski w mixtach towarzyszyła bardzo nerwowa atmosfera. Rywalizacja miała się zacząć w piątek, ale organizator zawodów, Polski Związek Curlingu, nie był w stanie na czas odpowiednio przygotować lodu. Niesmak wśród zawodników wzbudzała też infrastruktura obiektu (dawnej hali produkcyjnej na terenie byłej fabryki FSO w Warszawie) – brak toalet, szatni czy bieżącej wody oraz oprawa zawodów, niegodna rangi imprezy.
Udział obu drużyn Toruńskiego Klubu Curlingowego w tej imprezie był dotowany przez miasto Toruń.