W najbliższy weekend zakończą się w Bełchatowie rozgrywki Polskiej Ligi Curlingu. W niedzielę ekipa Toruń Curling Team rozegra dwa spotkania.
Obecnie torunianie plasują się na trzecim miejscu w tabeli. Na zwycięstwo w lidze nie mają już szans, bo do lidera, drużyny POS-u Łódź (skip Aleksander Grzelka), tracą zbyt dużo punktów. Mają jednak bardzo duże szanse na wywalczenie miejsca na podium – pierwszego w historii startów w tych rozgrywkach.
– W walce o dwa miejsca na podium będą najpewniej liczyły się trzy zespoły: my (7 pkt), AZS Gliwice (8 pkt) i KKC Kraków (6 pkt) – tłumaczy Radosław Kowalski, zawodnik Toruń Curling Team. – Tak się złożyło, że te dwie ostatnie drużyny rozegrają bezpośredni mecz, a gliwiczan czeka także potyczka z liderem. Ktoś w tych spotkaniach na pewno straci punkty. My jednak nie zamierzamy się oglądać na rywali. Czekają nas dwa mecze i aby myśleć o podium, sami musimy wziąć sprawy w swoje ręce i zdobyć komplet punktów.
Torunianie najpierw (godz. 9) zmierzą się z drużyną MCC Warszawa (skip Tomasz Korolko), zaś wieczorem (godz. 18) w ostatnim meczu całych rozgrywek spotkają się z ekipą POS-u Łódź (skip Łukasz Janczar).
– Warszawianie to obecnie piąta ekipa tabeli, a łodzianie plasują się na siódmym miejscu – dodaje Bartosz Jakubowski, skip naszej drużyny. – W tej lidze nie ma jednak łatwych rywali i łatwych spotkań. Musimy zagrać na sto procent możliwości, z pełnym zaangażowaniem i ambicją. Jeśli tak się stanie, to i wyniki powinny być pozytywne. A to najpewniej może oznaczać fajny rezultat na zakończenie ligi. Tak daleko jednak w przyszłość staramy się nie wybiegać. Jak Adam Małysz, skupiamy się na tym, by w niedzielę rozegrać dwa dobre spotkania.
Toruń Curling Team zagra w Bełchatowie w następującym składzie: Radosław Kowalski, Mateusz Kulik, Paweł Piotrowicz i Bartosz Jakubowski.