Zawodnicy Toruńskiego Klubu Curlingowego po raz drugi na przestrzeni tygodnia potwierdzili swoją przynależność do krajowej czołówki. Przypomnijmy, że w ostatni weekend lutego zakończyły się rozgrywki Polskiej Ligi Curlingu, w których drużyna Toruń Curling Team uplasowała się na czwartym miejscu. Z kolei w pierwszy weekend marca w Warszawie odbyły się Mistrzostwa Polski Par Mieszanych. W tej imprezie torunianie również zaprezentowali się z dobrej strony.
W mistrzostwach zagrały dwa duety, reprezentujące barwy naszego klubu. Aldona Sztyma i Paweł Piotrowicz oraz Marta Kubak i Sebastian Lichy. Obie pary trafiły do jednej grupy eliminacyjnej. Lepiej w tej fazie zawodów spisał się pierwsza z niech, która w bezpośrednim meczu derbowym pokonała drugą. Ostatecznie w grupie Sztyma i Piotrowicz odnieśli trzy zwycięstwa, zaś Kubak i Lichy dwa. Obie pary uzyskały awans do ćwierćfinałów.
Na tym etapie rozgrywek udział w mistrzostwach zakończyli Sztyma i Piotrowicz, którzy przegrali ze śląskim duetem Marta Pluta i Damian Herman 3:13. Ostatecznie zostali sklasyfikowani w na 6. miejscu.
– Jesteśmy zadowoleni z naszego występu – mówi Paweł Piotrowicz. – Wygraliśmy trzy z czterech meczów w fazie grupowej i awansowaliśmy do ćwierćfinału. Tam trafiliśmy na parę z Gliwic, srebrnych medalistów sprzed roku, i nasi rywale okazali się lepsi. W porównaniu z ubiegłorocznym startem widzimy wyraźny postęp, jeśli chodzi o poziom naszych umiejętności. Zdobyliśmy też cenne doświadczenie turniejowe, które będzie procentować w kolejnych zawodach.
Tymczasem drugi z toruńskich duetów postarał się w ćwierćfinale o miłą niespodziankę, wygrywając z niepokonaną do tej pory parą Adela Walczak i Kacper Knabloch 6:4. Dzięki temu awansował do strefy medalowej. W półfinale przegrał jednak z gliwiczanami Joanną Waryszak i Andrzejem Augustyniakiem 4:7, zaś w meczu o trzecie miejsce uległ duetowi Pluta/Herman 3:9.
– Fazę grupową rozpoczęliśmy od wyrównanego meczu z późniejszymi triumfatorami mistrzostw, Anetą Lipińską i Michałem Janowskim – relacjonuje Sebastian Lichy. – O wyniku zadecydował piąty end, przegrany za pięć punktów. Kolejne dwa spotkania zakończyły się już naszym zwycięstwem, a ostatni mecz fazy grupowej zagraliśmy przeciwko Aldonie i Pawłowi. Po wyrównanej walce przegraliśmy dwoma punktami. Do ćwierćfinałowego meczu podeszliśmy bardzo skoncentrowani i znakomicie go rozpoczęliśmy. Po dwóch endach prowadziliśmy 3:0. W kolejnych mecz był bardziej wyrównany, ale nie pozwoliliśmy rywalom wydrzeć awansu do strefy medalowej. W półfinale, przy stanie 1:4, mieliśmy dużą szansę na doprowadzenie do remisu, ale przeciwnicy swoim ostatnim zagraniem wybili dwa z trzech naszych najlepszych kamieni. Ostatecznie przegraliśmy trzema punktami. Mecz o 3. miejsce był dość jednostronny i od początku nie układał się po naszej myśli. Szkoda tych dwóch ostatnich spotkań, bo mieliśmy szanse na medal mistrzostw Polski, ale i tak 4. miejsce to nasz największy sukces.