Weekend bez porażki, ale z niedosytem – tak można w skrócie podsumować kolejne mecze Toruń Curling Team w rozgrywkach Polskiej Ligi Curlingu.
Torunianie (Radosław Kowalski, Mateusz Kulik, Paweł Piotrowicz i skip Bartosz Jakubowski) rywalizowali w Bełchatowie na lodowisku, na którym panowała temperatura poniżej minus pięciu stopni. W sobotę zmierzyli się z ekipą gospodarzy, dowodzoną przez skipa Łukasza Bartosika. I pokonali ją 8-4 (-1, 3, 1, -1, 2, 1, 1, -1, -1).
– Mecz od początku rozgrywany był pod nasze dyktando – mówi Bartosz Jakubowski. – Szybko uzyskaliśmy przewagę punktową i schodziliśmy na przerwę prowadząc 6-2. Niska temperatura, oprócz obniżenia komfortu, bardzo negatywnie wpłynęła też na jakość lodu. Kamienie prawie nie skręcały, co znacząco ograniczało możliwości taktyczne. Skuteczna, defensywna gra, po nieco nużącej drugiej połowie, doprowadziła nas do zwycięstwa 8-4.
W niedzielę przeciwnikiem naszej drużyny był zespół KKC Kraków (skip Michał Chudziński). Spotkanie zakończyło się remisem 5-5 (-1, 0, -1, 1, -1, 2, 0, 1, -2, 1).
– To był bardzo nerwowy mecz – wspomina Radosław Kowalski. – W czasie rozgrzewki rywale trochę wybili nas z rytmu. Dlatego na początku potyczki mieliśmy pewne kłopoty z odpowiednim skupieniem się i do przerwy przegrywaliśmy 1-3. W drugiej połowie odzyskaliśmy już swój rytm i byliśmy naprawdę bliscy zwycięstwa. W ostatnim zagraniu meczu do pełni szczęścia zabrakło nam zaledwie kilkunastu milimetrów. Mimo że podtrzymaliśmy, trwającą od listopada 2014 roku, passę meczów bez porażki z krakowskim teamem, to mamy spory niedosyt, bo strata tego jednego punktu może oznaczać koniec naszych marzeń o podium PLC. Dodam, że do końca rozgrywek czekają nas jeszcze dwa spotkania – w terminie 28-29 stycznia.
Wyniki, statystyki, terminarz i aktualna tabela PLC – tutaj.